O nas

Poznaliśmy się, jak to bywa, dzięki szczęśliwemu splotowi okoliczności, w który nadal czasami nie dowierzamy, i dobrym znajomym, a temat fotografii był głównym spoiwem, od którego wszystko się zaczęło.

W życiu cenimy sobie dystans, śmiech i wszystko to co absurdalne – na przykład ”Wesele” Smarzowskiego, to z 2004, rzecz jasna, i wątek wesela z ”Dzikich historii” – jeśli  Wy uwielbiacie, to duże prawdopodobieństwo, że jesteśmy bratnimi duszami.

Lila

Zdjęcia robię, odkąd pamiętam. Czuję silną potrzebę ich archiwizacji i eksponowania. Uwielbiam to uczucie, kiedy dany kadr momentalnie przenosi do przeszłości i uruchamia wszystkie towarzyszące wtedy emocje. Proporcjonalna, wielowymiarowa i kolorystycznie spójna fotografia, zrobiona w idealnym momencie, wprawia mnie w zachwyt i ekscytację, trochę jak znalezienie długo szukanej książki w antykwariacie albo grzyba w środku lasu. Toteż nieprawdopodobną ciekawość poczułam, kiedy zupełnie przypadkowo dowiedziałam się, że Marcin też interesuje się fotografią. To był punkt zwrotny, od którego wszystkie moje wizje zaczęły się urzeczywistniać.

Niewyczerpanym źródłem inspiracji jest dla mnie twórczość Henri’ego Cartier-Bressona – jego idea momentu decydującego, Vivian Maier – jej perfekcyjne kadry i skrupulatność w dokumentacji codzienności oraz oraz Klementyny Zubrzyckiej-Bączkowskiej – jej nowatorska swawolność.

Marcin

Moje fotograficzne życie rozpoczęło się w 1997 roku, kiedy jako 8-latek pozazdrościłem tacie i zapragnąłem mieć analogowy aparat fotograficzny na własność. Marzenie zrealizowałem szybko i bez namysłu. Kupiłem aparat za zawrotną kwotę 56 zł. Najprostszy możliwy kompakt bez baterii. Zdjęcia, które nim zrobiłem mam do dziś i bardzo je lubię. Od tamtej pory fotografia wrosła we mnie i ciężko byłoby bez niej żyć. Kładę szczególny nacisk na kompozycję świetlną, a co za tym idzie również kolorystyczną. Uwielbiam nietypowe kadry i w reportażu jestem maksymalnie blisko ludzi. Interesuje mnie sprzęt fotograficzny, lubię mieć poczucie, że w tej kwestii mam wszystko dopięte na ostatni guzik. Cenię sobie ponad wszystko, że mogę moją pasję dzielić i realizować z Lilą. To połączenie wyznaczyło w moim życiu nową jakość.

Cenię sobie nietuzinkowe podejście Edwarda Hartwiga.